sobota, 6 kwietnia 2013

Pierwszy i drugi wymiar. Rozdział 1.



1.Przeprowadzka

Moja opowieść zaczyna się dnia, w którym świat stanął na głowie. Dosłownie rzecz nazywając po imieniu. Tego właśnie dnia, kiedy wróciłam ze szkoły rodzice wzięli mnie na krótką rozmowę. Myślałam, że znów będzie afera o to, że się wcale nie uczę i że mam słabe stopnie, ale ta rozmowa nie taki przybrała obieg.
- Aniu czy możemy cię prosić na słówko do nas do dużego pokoju? – Zawołała mnie mama.
 - Coś znów przeskrobałam w szkole? – Zapytałam z uśmiechem – Mi nic o tym nie wiadomo.  
Chciałam trochę rozluźnić atmosferę panującą w pokoju, ale chyba się mi to powiodło z marnym skutkiem. Mama siedziała jak zwykle z uśmiechem na twarzy i z założoną nogę na nogę. Ona praktycznie ciągle była uśmiechnięta i wyluzowana, czego nie zawsze rozumiałam. Tata też nie wyglądał na zdenerwowanego, choć czasami bywał, bo jak twierdził martwił się o moją przyszłość. Choć nie byłam pewna swoich domysłów na sto procent to i tak zrobiło się ich jeszcze mniej po tym jak zobaczyłam miny rodziców. Dręczyło mnie tylko jedno pytanie skoro nie oceny to, co? Usiadłam na kanapie naprzeciw rodziców i czekałam na werdykt.
- Kochanie, może ty jej to powiesz? Bo ja to mogę zrobić nie delikatnie. – Powiedział tata do mamy.
- Dobrze, już dobrze. – Odparła. – Aniu, bo jest taka sprawa tata dostał propozycję pracy, jako naczelny redakcji w gazecie całkiem nowej, ale… - powiedziała już do mnie, ale jej przerwałam.
- To świetnie tato …! Gratuluję trzeba to uczcić! – I już chciałam pobiec do taty go przytulić.
- Tak. Skarbie, ale są pewne konsekwencje tego, że tuż po zakończeniu twojego semestru będziemy musieli się przeprowadzić. – Zbiła mnie z tropu mama zanim zdążyłam całkowicie wstać. 
Opadłam głośno na kanapę i wrzasnęłam.
- CO?! 
- Aniu, to przecież nie katastrofa… - powiedział tata
- Dobrze to powiedziałeś katastrofa, co z moimi przyjaciółmi? Co z moimi lekcjami tańca, śpiewu i gry na gitarze? - Wykrzyknęłam
- Ależ tam gdzie jedziemy z pewnością znajdziesz nowych przyjaciół, są zajęcia taneczne, śpiewu i gry na gitarze. -  Spokojnie odparła mama.
- Mi tu świat staje na głowie a wy tacy spokojni!!
- Ale czemu Ci się wydaje, że nam świat nie wywraca się do góry nogami? Dla nas to też była ciężka decyzja. Przecież ja będę musiała zrezygnować z pracy. –Odrzekła.
- Fajnie, to decyzja już podjęta, a ja dowiaduje się o tym ostatnia. Bardzo super. Bardzo mi miło. No, ale cóż skoro już ją podjęliście to ja tu nie mam nic do gadania. Może lepiej będzie jak już pójdę się pakować, bo zostały niecałe dwa tygodnie do końca semestru a całych ferii nie chce spędzić na pakowaniu. – Powiedziałam prawie krzycząc a płacząc. I szybko wybiegłam do siebie do pokoju.
Teraz Cieszyłam się z tego, że miałam pokój zamykany na klucz, bo chciałam zostać sama. Nie wiem tak naprawdę jak długo tam siedziałam, ale gdy w końcu wyszłam zobaczyłam, że jestem sama w domu. Poszłam, więc do kuchni i przeczytałam kartkę leżącą na środku stołu. A brzmiała ona tak:

Kochanie, wiemy jak bardzo przeżyłaś naszą informację, którą Ci przekazaliśmy, chcieliśmy Ci to jakoś wynagrodzić i zabrać na koncert, ale jak pukaliśmy do ciebie, (bo oczywiście się zamknęłaś na klucz) to chyba spałaś, bo nic nie odpowiadałaś, więc poszliśmy sami a tobie zostawiliśmy cały dom dla siebie. Zostawiliśmy oczywiście trochę pieniędzy jak byś chciała zrobić tak zwane babskie party. 
Życzymy udanego wieczoru
Mama i Tata

Kiedy tylko przeczytałam to, co napisali rodzice rzuciłam to w kąt i pobiegłam do telefonu. Pierwszy numer, który się wyświetlił to był numer Kasi. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i pomału zaczęłam się kierować w stronę fotela, kiedy usłyszałam:
- Halo? Kto mówi? – Powiedziała mama Kasi.
- Dzień dobry, proszę pani. Czy jest Kasia?
- Tak jest. Już Ci ją daję.
- Halo? Ania? – Rzekła Kasia
- Tak to ja. Wydarzyła się katastrofa! – Powiedziałam
- Tak? - Spytała, – Co się stało? Mów mi do razu, bo słyszę, że naprawdę masakra.
- My Kasiu się przeprowadzamy. Zaraz po zakończeniu semestru.
- Co?! – Zapytała – Gdzie? I dlaczego?
- Tata dostał pracę, jako naczelny w jakiejś całkiem nowej gazecie. A że na pewno jest lepiej płatna to rodzice są w stanie za taką cenę rozwalić moje całe dotychczasowe życie.
- Czekaj, czekaj, ale co z pracą twojej mamy?
- Powiedziała, że będzie musiała z niej zrezygnować. Znaczy się zwolnić. Za to teraz jestem sama w domu i oczywiście na kratce jak to oni lubią robić pozwolili mi zrobić babskie party. Co ty na to?
- Skoro to ma być ostatnie takie nasze babskie party to zaraz zbiorę kilka rzeczy i do ciebie lecę. – Szybko odparła.
- No to do zobaczenia. – Odrzekłam
- No pa. Najpóźniej będę u ciebie za pół godziny.
- Aha. No to okej. – Powiedziałam i rozłączyłam się.
Potem zadzwoniłam jeszcze do Asi, Basi i Uli, które od razu się zjawiły, bo mieszkają bliżej mnie niż Kasia.
Uwielbiam babskie wieczory. Są zabawne, ciekawe, dowiadujemy się o sobie nawzajem wielu nowych i bardzo fajnych rzeczy.
- Wiecie, co? – Spytała Asia
- No, co tam? – Powiedziałyśmy chórem. I potem zaczęłyśmy się wszystkie śmiać.
- Chacha… Dacie mi w końcu powiedzieć … Chacha … no nie mogę z wami … chacha… - jeszcze śmiejąc się mówiła Asia. Minęło trochę czasu zanim się uspokoiłyśmy i dałyśmy jej dojść do głosu. 
- No nareszcie mogę coś powiedzieć – ciągnęła Asia – No, więc tak … Wiecie, co? Tylko nie mówcie teraz nic, bo nie skończę chyba nigdy. Chyba się … Chyba się … Się zakochałam.
- Tak? – Z zaciekawieniem dodała Ula
- Kto jest tym szczęściarzem? – Zapytałam
- No właśnie kto? – Zapytała Kasia
Ale Asia milczała.
- Powiedz wreszcie. My tu tak siedzimy i siedzimy. Czekamy i czekamy. – Powiedziała zniecierpliwiona Basia.
- No dobrze, zaczęłam to skończę. Podoba mi się Marek z I D.
- Jest szczęściarzem i to wielkim. – Dodała Kasia
- Masz racje Kasia. Marek jest bardzo przystojny. I uważam że jest wart twojego uczucia. Napisz do niego, poznaj go bliżej. Potem się spotkacie i zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. – Powiedziałam.
Później rozmawiałyśmy do około dwunastej w nocy kiedy rodzice przyszli z koncertu filharmonii i powiedzieli że czas spać. Gdy się położyłyśmy w dużym pokoju na materacach to momentalnie zasnęłyśmy, bo byłyśmy tak zmęczone i wyczerpane.
Te nie całe dwa tygodnie zleciały bardzo, ale to bardzo szybko. Poprawianiem stopni i uczeniem się na ostatnie kartkówki czy klasówki w semestrze. W domu było sprzątanie i pakowanie, sprzątanie i pakowanie. I tak na przemian. Ferie zbliżały się nie uchronnie i razem z nimi wielka przeprowadzka.
Kiedy nadeszła ostatnia godzina wychowawcza w tym semestrze to każda osoba w klasie żegnała się ze mną. A że ja jestem wrażliwa bardzo to się wzruszyłam.
- Do widzenia Aniu. – rzekł Darek
- Do zobaczenia – powiedział Piotrek
- No my to pewnie będziemy się jeszcze widzieć, ale jak wszyscy to wszyscy – powiedziała Kasia i przytuliła mnie, ale zaraz do naszego przytulenia dołączyła Ula,  potem Asia i na końcu Basia.
- Dobra dziewczyny starczy bo zaraz się uduszę, a chyba żegnać to się będziemy za tydzień we wtorek jak będę wyjeżdżać. – powiedziałam, a one puszczały powoli ucisk.
- Tak, masz racje. Zobaczymy się i wtedy cię wyściskamy… - powiedziała Basia
Później wyściskałam się chyba z tłumem ludzi. Bo nasza klasa jak na liceum przystało była dość liczna. Byłam ciekawa czy też pójdę do takiej klasy jak ta czy będę mieć nauczycieli podobnych do tych z mojego liceum, a może wręcz odwrotnie o wiele lepszych lub gorszych. Każdy nauczyciel ze mną się żegnał, a ja wiedziałam że będę tęsknić. Za każdym z nich z osobna. Nie lubię tych całych pożegnań bo jak co do czego przychodzi to ja ryczę jak bym żegnała ich na zawsze. Jak bym miała ich już nigdy, nawet w Internecie, nie zobaczyć.
Ostatni tydzień dobiegł końca, a ja w ciąż nie byłam psychicznie gotowa aby odejść stąd. Z mamą rozmawiałam tylko czasami, bo w ciąż nie mogłam się znaleźć złotego środka dla tej sytuacji, ale jak wkrótce miałam się przekonać że jednak ten złoty środek jest.
W niedziele wieczorem przyjechały samochody ciężarowe zabrać nasze rzeczy do nowego domu, o którym wiedziałam tyle że jest w Białymstoku. Tata już wcześniej tam pojechał dopilnować bo trochę remontu tego domu by się przydało jak stwierdził gdy rozmawiał z mamą, przy którymś obiedzie o naszym nowym lokum. Kiedy podeszłam do okna i zobaczyłam gdzie pakują moje stare poniszczone, ale lubiane przeze mnie meble aż krzyknęłam:
- Mamoooooo !! Co oni robią z moimi mebelkami!
- Aniu, ta ciężarówka jest przeznaczona do wywozu mebli dla potrzebujących. Twój nowy pokój jest już umeblowany i wygląda jak na właścicielki wiek, czyli twój.
- Ale czemu ja nic o tym nie wiem ? – spytałam.
- Kochanie, chcieliśmy z tatą zrobić niespodziankę. – powiedziała mama i uśmiechnęła się do mnie
- Aha, to fajnie. Nic nie mów chce dowiedzieć się jak wygląda ten pokój dopiero jak będę na miejscu. – z entuzjazmem dodałam.
- Dobrze. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona. 
Czy to ma być ten złoty środek? Czy mój nowy pokój na prawdę ma być taki świetny ? Zastanawiałam się nad tym już leżąc na materacu w jednym pokoju z mamą. Smutno mi się zrobiło bo cały dom był taki pusty, prócz kuchni i łazienki oczywiście.
W poniedziałek pomagałam jeszcze mamie w ostatnich porządkach i przyjęciu kilkunastu rodzin które były potencjalnymi kupcami naszego starego domu. I w końcu znalazła się rodzina która podała najwyższą stawkę za którą kupili by nasz dom i wygrali krótki przetarg który odbywał się wieczorem w salonie. Kiedy wszystkie formalności zostały przekazane i klucze oddane i wszyscy na tę ostatnią noc się wynieśli to z mamą zmęczone po ciężkim dniu padłyśmy jak kawki i szybko zasnęłyśmy.
Kiedy obudziłyśmy się następnego dnia zorientowałyśmy się ze zaspałyśmy, Bo miałyśmy wstać półtorej godziny wcześniej. Musiałyśmy szybko wstać i zrobić co trzeba. Pożegnać się z kim trzeba i wyjechać.
Kiedy byłam w trakcie jedzenia śniadania, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Mamo to pewnie do mnie więc pójdę otworzyć – krzyknęłam z kuchni do mamy, która akurat była w łazience.
- Cześć dziewczyny ! – krzyknęłam z radości na ich widok
- Cześć – odpowiedziały gdy wchodziły do środka
- Jejku, jak tu pusto. – powiedziała Asia z Basią i Kasią równocześnie
- Strasznie pusto, aż nie da się uwierzyć że to twój dom.- powiedziała Ula
- Już nie mój. – powiedziałam ze smutkiem
- No tak, słyszałyśmy. Choć jeszcze wczoraj miałyśmy nadzieję że nie uda wam się sprzedać tego domu i ty i twoja mama będziecie musiały tu dłużej zostać. – Odrzekła Ula, gdy Kasia, Basia i Asia rozglądały się po tym starym moim domu, który tak naprawdę już nie był mój.
- Przyszłyśmy się tylko pożegnać i lecimy dalej, bo nie chcemy ci zawracać głowy – powiedziała Kasia z żalem.
I wtedy wszystkie po kolei rzuciły się do żegnania mnie. I mówiły do mnie coś w stylu: „ co my bez ciebie zrobimy ?” , „będziemy tęsknić”  itd.
Droga była długa i męcząca, ale chyba po tym całym sprzątaniu, pożegnaniach i ciężkim okresie nauki, byłam gotowa wyjechać z Olsztyna, aby pomóc tacie w przystosowaniu się do nowego otoczenia i nowych ludzi. Stwierdziłam, że powinnam to powiedzieć mamie to lżej nam będzie się jechało, oraz temu że atmosfera się rozluźni.
-Mamo, wiesz już mi nawet chce się jak najszybciej być tam na miejscu. Wcześniej prosiłam ciebie abyśmy jechały po Olsztynie wolniej i później nie za szybko abym w trakcie drogi zdążyła się oswoić z myślą że wyjeżdżamy,  ale uważam że zachowałam się szczeniacko. I nie dojrzale. Jeśli chcesz to możesz przyspieszyć bo to za czym miałabym tęsknic już nie jest moje.
- Dobrze, że w końcu zrozumiałaś że ta przeprowadzka to nie koniec świata. Mnie, przecież też nie było łatwo, bo musiałam zrezygnować z pracy, ale się nie martw wszystko będzie dobrze. Ale dlaczego uważasz że to za czym miałabyś tęsknić to nie jest już twoje?
- No, bo najbardziej bym tęskniłabym za naszym domem, choć mogłoby się zdawać że za przyjaciółkami, tańcem, czy też za moja nauczycielką gry na gitarze, ale to właśnie za domem bym tęskniła najbardziej. Na prawdę to budynek w którym mieszkaliśmy to już nie mogę nazwać domem bo już nie jest nasz. 
- Masz rację on nie jest nasz, ale to jest dom nie dla nas, ale dla tego małego chłopca twój pokój widziałaś jak się podobał już mówił „ tu będą samochodziki, a tam łóżeczko” .
- Tak, ty też masz racje mamo. To jest dom ale nie nasz. Nasz dom jest tam dokąd jest nasz cel.
- Tak, to jak jedziemy do jakiejś restauracji na kolacje czy przesiądziesz się do tyłu i będziesz spać?
- Może pójdę spać.
- To dobranoc.
- Dziękuję. Mamo ty jak dalej zajedziemy to gdzieś stań na parkingu i też zdrzemnij się.
I tak przespałam resztę drogi do Białegostoku obudziłam się rano kiedy wjeżdżaliśmy do mojego nowego miasta.
- Spałaś choć trochę mamo ? – spytałam
-  Tak pół godziny, ale za to jesteśmy prawie u celu.
Nie pojechałyśmy na śniadanie bo zadzwonił tata i powiedział że czeka już ze śniadaniem. Wiec nie zwlekałyśmy i jak najszybciej dojechałyśmy pod dom. 
Kiedy prawie dojechałyśmy zobaczyłam z daleka duży dom otoczony czarnym ogrodzeniem. Ale kiedy zajechałyśmy już pod dom okazało się ze jest o wiele większy niż mi się zdawało. Tata powiedział że ten dom ma trzy pokoje gościnne, wielki salon, 4 pokoje normalne i że do każdego z tych pokoi jest oddzielna łazienka i garderoba. Myślałam że oszaleje z radości gdy usłyszałam o oddzielnej łazience i garderobie. Kiedy weszłam to zapiszczałam z radości i powiedziałam.
- Tato, Mamo, czemu nic nie mówiliście że ten dom jest taki piękny?
- Bo nie chciałaś nas słuchać, ciągle chodziliśmy i rozmawialiśmy o naszym nowym domu a ty jak o nim słyszałaś to uciekałaś zaraz do siebie – powiedział tata
I miał rację za każdym razem jak oni coś mówili o domu to ja uciekałam do siebie, bo po prostu nie chciałam słuchać o tym.
Następnym punktem zwiedzania mojego Domu był mój pokój.
Kiedy weszłam przeżyłam ogromny szok. Nie byłam pewna czy widzę to co widzę. Miałam własną wielgachną garderobę z nowymi pięknymi ciuchami, łazienkę która zawierała kilka szafek, kibelek, prysznic i wannę z hydro masarzem no i wielkie lustro oczywiście. Pokój miał wielkie łóżko, biurko nowiuśkie, i laptop, i cały pokój był w barwach koloru niebieskiego.
- Dziękuję- krzyknęłam i rzuciłam się na tatę i mamę.
- Córciu to wszystko dla ciebie, abyś się tak bardzo tym wszystkim nie stresowała. Ten dom dostałem w spadku po zmarłej ciotce Beacie no i oczywiście jej majątek też, a wcale nie jest taki mały. A że byliśmy jej jedyną rodziną to wszystko otrzymaliśmy po niej. W twoim pokoju ja kiedyś spałem, bo jak wiesz ona właśnie mnie wychowywała.


6 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc jestem u Ciebie po raz pierwszy ;P a to dlatego, że zobaczyłam Twojego bloga w polecanych u mojej najdroższej Cupcake!
    Więc myślę sobie :
    "No nie, MUSZĘ zobaczyć, skoro jej się podoba!" xD
    I tak oto jestem! ;P
    Haha! Już po pierwszym akapicie muszę Ci powiedzieć, że ze mną jest dokładnie to samo, gdy moja mama mnie woła ;)
    Ojoj...nie dziwię się Ani... Ja nie wyobrażam sobie jakiejś przeprowadzki! O_o chociaż i tak już wiem, że jak będę szła do liceum, to jadę do Krakowa z moją dziwną rodzinką -,- ale do tego jeszcze 5 lat! ;P
    Ale tak znienacka to sobie nie wyobrażam...
    Ooohh...ale to słodkie *-* zakochała się! Tylko szkoda, że Ania ma im zupełnie coś innego do powiedzenia... ;//
    No! LUDZIE Z BIAŁEGO RZĄDZĄ!! :D urodziłam się tam, ale aktualnie mieszkam w tzw. kurwidołku - Łomży -,- przepraszam za wyrażenie, ale już się przyzwyczaiłam ;)
    Fajnie, że domek jej się podoba ^^ może będzie w nim jakiś magiczny strych?! O_o lub pełna duchów piwnica xD
    Nie mogę się doczekać akcji ;**

    Twój blog zapowiada się bardzo ciekawie ;) widać, że pisanie sprawia Ci przyjemność ;33
    Nie rozumiem na razie tylko tytułu, ale mam nadzieję, że wyjaśnisz :D
    Zapraszam również do mnie -->http://my-world-my-live-my-love.blogspot.com/ - będę zaszczycona, jak zajrzysz! Prroooszę ^^ napisałam nawet streszczenie, więc jeśli nie będziesz miała czasu, to możesz z niego skorzystać ;P
    I błagam - zostaw choć jeden, króciutki komentarz! - chyba wiesz, jak to dodaje skrzydeł <3

    Pozdrawiam cieplutko,
    ~Alexa :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na moim blogu, na wstępie chcę przeprosić za wszelkie literówki i błędy, gdyż tekst był pisany z jakieś 4 lata temu, a ogarnąć je wszystkie to trzeba by było siedzieć i tylko poprawiać je. Cupcake jest moją trochę młodszą cioteczną siostrą, tak więc ona namówiła mnie do założenia bloga na tym serwisie. Tekst ten został już wcześniej przeze mnie publikowany na innym blogu, ale po jakimś czasie przestałam na nim publikować ze względu na niskie czytelnictwo i odwiedzanie co mnie do tego zniechęciło. Tak więc dziękuję za miły komentarz i jest mi bardzo miło że odwiedziłaś mój blog.
      Nawiązując do Twojego komentarza a propos polecanie mnie i do dodanie do ulubionych mojego bloga to ten tekst dla Cupcake jest znany od początku jego istnienia i była ona jedną z pierwszych recenzentek tego wpisu.
      Akurat ten fragment z myślą o ocenach jest wzięty z życia, gdyż towarzyszyły mi czasem, takowe myśli.Wiem, jak to jest się przeprowadzać ale nie w takim wieku. Ciężko by mi było... Jeszcze do tego masz szmat czasu więc się nie martw na zapas. Niestety takie losy przyszły mi do głowy i Ania musiała się przeprowadzić, ale jak to na ciocię dobrą radę przystało, udzieliła jej dobrej rady ;) Oj tam oj tam, nie martw się zawsze lepiej mieszkać w mniejszym mieście zresztą masz się kim poszczycić taką artystką jaką jest Jula pochodząca z Łomży. Akurat motyw domu jest tu ważny w tym tekście, ale dopiero w kolejnych rozdziałach i nie dotyczy to żadnych piwnic ani strychu. Miło mi że nie możesz doczekać się kolejnych wpisów. ;D
      Pisanie rzeczywiście sprawia mi przyjemność, gdyż jak to mawiają ludzie gdzieś trzeba spożytkować tę wybujałą wyobraźnię... ;D
      Tytuł również tłumaczy się sam podczas czytania kolejnych rozdziałów.
      Chętnie skorzystam z zaproszenia i oczywiście zostawię chociaż KRÓCIUTKI komentarz
      Pozdrawiam również,
      ~~ littlegraybutterfly ~~

      Usuń
  2. Dziękuję za zaproszenie :)
    Na początku to rzeczywiście opisałaś wszystko tak dramatycznie, jak to było możliwe. Napisałaś o tym wszystkim, za czym bohaterka będzie tęsknić. I to wpędziło mnie w zły nastrój. Ale natychmiast potem, gdy tylko Ania zmieniła zdanie, zrobiło mi się cieplej na duszy. Opowiadanie jest szczerze niezłe. Zwłaszcza można tu wyczuć te emocje. Ania najpierw jest, jak to zwykle bywa rozczarowaną, zbuntowaną nastolatką, która boi się opuścić swój rodzinny dom, zostawić przyjaciół i różne inne sprawy dlatego, że jej ojciec znalazł o wiele lepiej płatną pracę. Bardzo dobrze poruszony problem przeprowadzki, która zazwyczaj typowa nie jest, ale jednak boli. Tylko, że mogłaby zamieszkać tam ze swoją inną rodziną. Ja rozumiem, że rodzice uciekli za pieniądzem aby córka miała lepsze życie, jednakże jakie ma ono wartość, gdy trzeba się przeprowadzić i dziecko jest nieszczęśliwe. W tym kontekście wolałabym, żeby Ania została z babcią, lub ciocią (o ile kogoś takiego miała). Jej mama nie musiałaby rezygnować z pracy, no chyba że chciałaby pomagać mężowi. Zresztą można się rozpisać.

    To tylko moje zdanie, więc nie musisz się z nim zgadzać :)
    Po za tym historia jest ciekawa i bez zarzutów (no może gdzieniegdzie były literówki, ale one zdarzają się nawet największym pisarzom :D). Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie i komentarz u mnie.

    ~ Alpha Fearis [deszcz-ognia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, i zajrzenie na mój blog. ;) (przepraszam za literówki)
      Jak już wyżej pisałam (nie wiem czy przeczytałaś) tekst był pisany jakieś 4 lata tamu, a więc prawdopodobnie inaczej napisałabym go w tym momencie. Przepraszam, że tekst wprowadził Cię w zły nastrój, nie to miał on tego na celu. ;)
      Sytuacja przeprowadzki jednak w dalszych rozdziałach, które oczywiście sukcesywnie będę umieszczać, będzie przybierać nowych kolorów i znaczenia. Rzeczywiście można by było pociągnąć ten tekst tak jak piszesz i dziękuję za opinię ;) ale jak to chyba wiesz wszystko się ze sobą potem łączy ;) Zgadzam się z Twoją opinia bo w życiu bywa różnie, bywa tak jak ja to opisałam, ale bywa też tak jak ty o tym piszesz. Zależnie od sytuacji i ludzi ;)
      Dziękuję Ci za to, że mogłam poznać Twoje zdanie, gdyż takie opinie mogą mi się przydać w kontynuacji tegoż opowiadania. ;)
      W każdym bądź razie zapraszam do czytania dalszego ciągu. ;)
      Pozdrawiam,
      ~~ littlegraybutterfly ~~

      Usuń
    2. Ależ nie masz za co przepraszać. Jeśli tekst zależnie od wydarzenia wywołuje u czytelnika różne emocje w tym także smutek, radość czy ulgę to jest to ewidentnie bardzo dobry tekst :)
      Nie wiedziałam jednak że rozdział pisałaś cztery lata temu, bo mówiąc szczerze nie chciało mi się czytać tych komentarzy u góry, lub po prostu czegoś nie doczytałam, za co cię przepraszam i obiecuję, że teraz już będę uważniejsza ;) Wow, ale skoro napisałaś to cztery lata temu to kawał z ciebie talentu :D
      Naprawdę jestem pod wrażeniem twoich umiejętności. Wystarczy podszlifować je nieco i możesz startować w zawody z drogą panią J.K. Rowling ;)
      Poważnie musisz się nad tym zastanowić.
      Buziaki :*

      ~ Alpha Fearis

      Usuń
    3. To bardzo miło mi to czytać ;) A co do mojego talentu to o tym nie wiem, gdyż muszę się troszkę podszkolić. Już i tak w tym momencie nie wiem czy to widać po komentarzach mam ciut inny styl. Nie przepraszaj, nic nie szkodzi ;) Wiem, że nie zawsze się czyta cudze komentarze i to rozumiem ;) Niestety na zawody z J.K. Rowling chyba jeszcze za wcześnie, ale może za kolejne 4 lata to kto wie...
      Buziaki ;*
      ~~ littlegraybutterfly ~~

      Usuń