niedziela, 7 kwietnia 2013

Pierwszy i drugi wymiar. Rozdział 3.


3.Wyznanie i spotkanie

Mijały dni, tygodnie, a ja coraz bardziej zakochiwałam się w Maćku. I oczywiście mu o tym nie powiedziałam, ale prawie każdą wolną chwilę spędzałam właśnie z nim. O dziwo okazało się że on też lubi śpiewać i że ma piękny głos. Wie o mnie sporo, ale nie wszystko oczywiście. U fryzjera nie byłam, bo akurat w tą sobotę rodzice zaplanowali że pojadę w odwiedziny do moich dawnych przyjaciółek. Oczywiście gdy im powiedziałam że zakochałam się to musiałam im pokazać nasze zdjęcie z mojej komórki bo jedno mam ja w komie a drugie on. Powiedziały że się nie dziwią taki przystojniak i taki męski. Asia nawet powiedziała że jej chłopak Marek taki śliczny nie jest. Tygodnie mijały a z mojej fryzury nic nie zostało to stwierdziłam, że w końcu muszę koniecznie iść do fryzjera z moimi niesfornymi włosami.
- Mamo ślicznie ci z tym brzuszkiem – powitałam mamę komplementem
- Och dziękuję. Ania czy nie przydało by się pójść do fryzjera ? – podziękowała i zapytała mama
- A wiesz że właśnie chciałam poprosić o pieniądze na ten cel ? – powiedziałam z uśmiechem
- No widzisz, jak ja ciebie bardzo dobrze znam.  – powiedziała mama odwzajemniając uśmiech – to jak idziesz ze mną czy z koleżankami?
- A nie mogę z tym i z tym? – spytałam
- Hm.. Może można. Zadzwoń może najpierw do koleżanek.
Zrobiłam tak jak powiedziała mama. Wzięłam moją komórkę i zadzwoniłam do Justyny, a potem do Sylwii i obie się zgodziły. U fryzjera było po prostu pięknie i fajnie. Prócz fryzjera odwiedziłyśmy kosmetyczkę aby zrobić dla mnie ładnie paznokcie. Byłam w siódmym niebie. Stwierdziłam że ten dzień nie może być wcale taki zły.
Moja mama pojechała do domu a mnie i koleżanki zostawiła w mieście. Łaziłyśmy i rozmawiałyśmy.  Kiedy nagle zobaczyłam jak Lena całuje mojego Maćka. Dziewczyny stały wryte tak jak i ja z tym że im się otworzyły gęby na oścież a ja się poryczałam. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam biec. Justyna i Sylwia odwróciły się i zawołały:
- Ania zaczekaj chociaż na nas!
Ale ja już zapomniałam że one tam biegły za mną. Po prostu biegłam prosto przed siebie nie wiedziałam konkretnie gdzie biegłam, ale wiedziałam że dobrze robię. Kiedy zorientowałam się gdzie mnie nogi poniosły za mną nie było już nikogo. Stałam przed bramą mojego domu. Wbiegłam tam jak najszybciej i krzyknęłam w przelocie do rodziców:
- Nie ma mnie dla nikogo !
Mama nie pytała o nic, nie miała pretensji, po prostu przyszła do mnie do pokoju i mnie przytuliła. W końcu i tak wszystko jej przez łzy powiedziałam. Nawet to że go tak mocno kocham. Później poprosiłam ją że chce być sama i ona to uszanowała i wyszła. Nie chciałam iść do szkoły, chciałam zniknąć na zawsze. Zapaść się pod ziemię i tam zostać.
Komórka dzwoniła całą sobotę i całą niedzielę aż w poniedziałek rano stwierdziłam, że ją wyłączę i zostawię w domu. Poszłam do szkoły, ale do nikogo nic nie mówiłam. Na matmie siedziałam z taką Martyną, bo z Maćkiem nie chciałam. Nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy. Przerwy spędzałam w siedząc na kibelku i słuchając muzyki. 
Gdy wracałam do domu odrabiałam szybko wszystkie zadane lekcje trochę się uczyłam i potem kładłam się do łóżka i oglądałam na laptopie filmy.
Tak trwało z kilka tygodni.
Któregoś dnia mama przyszła do mnie z dobrymi nowinami.
- Aniu, wiem że za bardzo nie chce ci się rozmawiać, ale powiem tobie jedno. Będziesz mieć dwie malutkie siostrzyczki tak jak chciałaś.
Mama wiedziała jak mnie podnieść na duchu, czuła że jest ze mną źle. Poderwałam się raptownie z łóżka i krzyknęłam z radości.
- Naprawdę? Będę mieć dwie małe siostrzyczki? To po prostu cudownie! Mamo wiesz jak ja was kocham. Ej moje małe siostry jak tylko przyjdziecie na świat to będzie wam jeszcze cudowniej niż macie tam w brzuchu mamy. Zobaczycie będziemy się świetnie bawić razem. Będę was rozpieszczać jak bym miała własne dzieci.
- Hola, hola. Mam nadzieje, że nie myślisz jeszcze o własnych dzieciach co ?
- No co ty mama, teraz mam zostać siostrą a nie mamą. – powiedziałam z uśmiechem na twarzy – zresztą się nie martw nawet gdybym chciała i myślała o tym że mogła bym zostać mamą to nie mam z kim ich zrobić.
- No tak. – odpowiedziała i wyszła
A ja znów się popłakałam bo pomyślałam o tym że nie mam nikogo. A tak bardzo chciałbym mieć. Nawet wydawało mi się że miałabym kogoś takiego ale chyba się myliłam i to bardzo.
Mijały kolejne dni i tygodnie, a moja mama była coraz większa i większa. A ja coraz częściej mogłam się wsłuchiwać w rytm bicia serc moich małych sióstr. Widziałam zdjęcia USG moich małych bliźniaczek i po prostu były boskie.
Kiedy już myślałam, że jestem gotowa na rozmowę z Maćkiem to włączyłam telefon.
Telefon zawierał 300 nie odebranych połączeń i 500 nieodebranych wiadomości. Co u licha. Ja tu chciałam zadzwonić a zamiast dzwonić to cały dzień spędzę na czytaniu od niego esemesów. Pomyślałam.
Czytałam je po prostu po kolei i nie dowierzałam w to czytałam
Oto kilka z tych esemesów:



Aniu.
Wiem że to co widziałaś było przykre, ale to nie ją całowałem. Tylko ona mnie

Aniu.
Czy ty mi jeszcze to kiedyś wybaczysz?

Aniu.
Wiem że masz wyłączony telefon i że nie chcesz mnie znać ale to nie była naprawdę moja wina. To Lena mnie całowała.

Te wiadomości były tylko usprawiedliwieniem się, a ja tego wcale nie mogłam zrozumieć. Czułam się jakby ktoś mi rozdrapał prawie zabliźnioną ranę. Następne brzmiały podobnie. Najbardziej zdziwiła mnie ostatnia wiadomość, najnowsza. Zbiła mnie z tropu. Tak brzmiała :

Aniu.
Wiem że jestem Wielkim Głupkiem. Że nie zrobiłem tego wcześniej. Chciałem, ale problem polegał na tym, że ja nie potrafiłem. I naprawdę czuję się głupio. Może lepiej napisze ci to wprost. KOCHAM CIĘ. I nie potrafię, bez ciebie żyć. Cierpię gdy widzę, jak ty cierpisz. Jak chowasz się Przede mną i przed wzrokami innych. Cierpię także z tego powodu że ty cierpisz przeze mnie i moją Wielką Głupotę.
Wiem, że nie jestem wart Ciebie.
Tęsknię za Tobą.
Maciek

Jeszcze nie dawno myślałam że on kłamie ale ten esemes, który był ostatni dał mi do myślenia. Zaczęłam się zastanawiać czy mu nie wybaczyć, bo w końcu on stał tyłem i nie widziałam czy on tego chciał czy też nie, ale przecież za mną potem biegł to chyba to co on pisał musi być prawdą. Tylu aż wiadomości by nie wysyłał gdyby mu nie zależało.
Postanowiłam się z nim spotkać.
Znalazłam jego numer w spisie telefonów w mojej komórce wcisnęłam zieloną słuchawkę. Nagle usłyszałam.
- Halo? Słucham? – odpowiedział nieznajomy głos
- Dzień dobry. Czy zastałam Maćka w domu ? – zapytałam
- Tak, tak jest. Maciek. Maciek. Jakaś dziewczyna do ciebie dzwoni. – powiedział najprawdopodobniej jego tata.
- Słucham? Kto mówi? – powiedział Maciek, słuchać było że był przygnębiony.
- Em... Cześć tu Ania. Przeczytałam właśnie twoje wszystkie esemesy i stwierdziłam, że powinniśmy się spotkać i porozmawiać. – odpowiedziałam ciurkiem wszystko co chciałam mu powiedzieć.
- Cześć Aniu! Myślałem, że nigdy nie zadzwonisz. Uważam, że to świetny pomysł z tym spotkaniem. I to jak najszybciej. Ja jestem do twojej dyspozycji. – odpowiedział trochę zdenerwowany
- Hm. Może zajdziesz po mnie i pójdziemy się przejść. Nie chcę iść nigdzie konkretnie po prostu się przejść.
- Aha. No to dobrze. To wpadnę zaraz po szkole. Ok.? Usiądziesz dzisiaj ze mną na matmie ?
- Dobrze zajdź. Maćku wolałabym najpierw wyjaśnić sobie wszystko zanim wrócimy do poprzedniego stanu rzeczy. Przecież ja nie wiem skąd tam się wziąłeś i w ogóle wiem tylko tyle co zobaczyłam sama i to że ty nie odwzajemniłeś tego pocałunku.
- No dobrze rozumiem, to ja czuje że nie będzie to łatwa rozmowa. I chyba słusznie, bo zawiniłem i to z własnej głupoty. Czego dowiesz się później.
- To do zobaczenia w szkole.
- Do zobaczenia – odpowiedział
W szkole widziałam jak Maciek się na mnie patrzył. Jak mnie obserwował. Na matmie znów robiłam zadanie jak prawie na każdej lekcji, bo jak to uważała jędza byłam z matematyki najlepsza w klasie. Pytała oczywiście Maćka. Wiedziałam, że nie będzie potrafił tego zrobić więc mu trochę podpowiadałam. I udało mu się przebrnąć przez tą mękę. Moja nowa wychowawczyni była taką fajną, młodą nauczycielką. Kiedy czegoś potrzebowałam to od razu od niej to otrzymywałam. Uczyła mnie rosyjskiego i na prawdę umiała tłumaczyć.
Kiedy wróciłam do domu to powiedziałam wszystko mamie, także to, że jestem gotowa mu to wszystko wybaczyć.  
Półgodziny później kiedy byłam w trakcie odrabiania matematyki usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że jest to Maciek, ale nie zeszłam otworzyć . Szybko założyłam słuchawki na uszy tak jakbym niczego nie słyszała. Nie minęło kilkanaście sekund, a mama weszła do pokoju spytać się czy go ma wpuścić do mnie czy spławić na razie jakąś wymówką, jak to bywało wcześniej.
- Nie mamo, dzisiaj nie mogę mieć wymówki, bo jak wcześniej wspomniałam muszę z nim porozmawiać, więc jak chcesz to możesz go wpuścić. Tylko powiedz mu jak możesz że by poczekał u mnie w pokoju bo ja będę w garderobie. Ok.?
Odpowiedziałam i zapytałam  ją w pędzie gdy leciałam do garderoby się przebrać, a ona tylko kiwnęła głowa i wyszła. Za chwileczkę usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Usłyszałam jedno wielkie…
- Wow!! Ania skąd ty taki sprzęt wytrzasnęłaś. Darek mówił dobrze, że to niezły sprzęt.
- Tak, no mam szczęście. Zaraz będę gotowa.
- Ok. A mogę skorzystać z neta ?
- Tak. Oczywiście. Co najmniej nie będziesz się nudził czekając
- Na ciebie mogę czekać i wieki. – dodał z uśmiechem.
- Aha – odpowiedziałam gdy nakładałam właśnie bluzkę.
Dobrze że w garderobie trzymałam kosmetyki to mogłam się tu tez szybko namalować aby nie wyglądać jak jakaś małolata bez makijażu. Szybko uwinęłam się i wyszłam. Kiedy znów usłyszałam
- Wow! Ania ślicznie wyglądasz.
- No tak. Jak od jakiegoś miesiąca łaziłam ubrana na czarno to wszystko co nie jest takiego koloru jest ładniejsze i dodaje uroku.
- A zapomniałbym. Dziękuję za to, że pomogłaś mi na matmie. Chyba naprawdę jesteś najlepsza w klasie.
- Oj, tam przesadzasz. Taka dobra nie jestem. Ta jędza z matmy jak tłumaczy to fajna jest. Naprawdę. Wszystko rozumiem jak ona wytłumaczy. Zresztą ja w domu też się matmy uczę sporo.
- Aha. No to ciebie rozumiem.
- Wiesz co może lepiej przejdźmy do rzeczy, a potem jak się ugadamy to może się przejdziemy. Ok.?
- No dobrze – odpowiedział tak że nie wyrażało to żadnych uczuć.
- To jak było to z tym pocałunkiem? – zapytałam ciągnąc temat, bo zauważyłam że jakoś sam nie chciał rozpocząć drażliwego tematu.
- No wiesz… Bo to było tak. Tamtego dnia Lena napisała, że chce się spotkać gdzieś koło 13… - powiedział, ale mu przerwałam
- W tym czasie ja wchodziłam do fryzjera i widziałam jak siedziały na ławce.
- No tak pewnie ciebie zauważyły i ułożyły taki plan że one napiszą do mnie, zwabią mnie do miasta, pocałują, ty się obrazisz jak to zobaczysz, ale nie przewidziały tego, że ja się nie będę do nich odzywać. Choć to wydaje się logiczne. Z początku jak wiesz ich plan się wiódł po dobrych, a raczej złośliwych ścieżkach. Tego dnia chciałem z tobą się umówić na randkę… - powiedział to i na chwilę spauzował. On chciał mnie zaprosić na randkę?? Czyli gdyby nie te cioty to bym miała naprawdę wspaniały dzień. Niech no ja je tylko dorwę! – Ale wyszło inaczej. Nie mogłem Ciebie dogonić. Choć Nie wiem dlaczego bo ty sportsmenką chyba nie jesteś, a biegłaś tak szybko że ja ciebie nie dogoniłbym gdybyś nawet na dłużej stanęła. Kiedy zaczęłaś biec ja wiedziałem gdzie biegniesz. Nie wiem nawet kiedy tam dobiegłaś, kiedy wbiegłem na twoją ulicę stwierdziłem że nie ma sensu i tak z nami koniec. I to przeze mnie. Wiesz na co one mnie wyrwały do miasta? Napisały że mają świetnego korepetytora z matmy i ja, gdy już tam byłem, pytam się gdzie on jest a ona powiedziała tu i mnie pocałowała. Byłem sparaliżowany Darek mi powiedział że ty to widziałaś i od razu za tobą pobiegłem, ale niestety byłaś dla mnie za szybka. – Maciek skończył opowiadać, a ja zalałam się łzami, cały makijaż się rozmazał. Usłyszałam jak do mnie podchodzi i siada obok mnie na moim łóżku. – Aniu, proszę cię nie płacz. Wiem że to przeze mnie. Proszę cię nie płacz. To ciebie przecież kocham, i tylko ciebie będę kochać, i tylko na tobie mi zależy. – Wziął moją głowę w swoje delikatne ręce, uniósł ją lekko, wytarł z twarzy łzy i rozmazany makijaż.
Patrzyliśmy sobie w oczy, nie wiem jak to długo trwało, ale kiedy się ocknęłam z tego to nasze twarze były tak blisko siebie, że niemal dotykałam jego nosa, moim. Wtedy właśnie pierwszy raz do niego powiedziałam:
- Maćku, tak bardzo… Tak bardzo Cie kocham
- Aniu, a ja tak długo czekałem aż usłyszę to z twoich ust – mówił to dalej wpatrując mi się w oczy i trzymając moją głowę za policzki. – Ja też Cię bardzo, ale to bardzo kocham.
Wtedy wydarzyło się coś, na co tak długo czekałam. Czego tak bardzo pragnęłam. Od wielu dni, tygodni, a może nawet lat. Wtedy właśnie pierwszy raz się pocałowaliśmy, ale nie taki cmok, tylko taki prawdziwy, jak na filmie. To było moje najlepsze popołudnie w moim całym dotychczasowym życiu.
Wieczorem umówiliśmy się ze jeszcze wpadnie do mnie na basen, aby popływać i tak się stało. Bawiliśmy się w wodzie niczym małe rozbrykane dzieci. Szaleliśmy aż prawie do dziewiątej wieczorem.
- Maciek, nie odchodź, zostań tu ze mną. Wiem, wiem nie odpowiadaj, nie możesz, mama ochrzani.
- No będę tęsknić. Aniu tylko obiecaj,  że wrócimy do siebie na matmie.
- Maćku, wrócę, wiesz jak ja się żarłam przez te kilka tygodni? Tak mnie kusiło, aby wrócić, ale nie mogłam, nie potrafiłam, przepraszam. Teraz już zawsze będzie tak jak teraz tak?
- Tak, wiesz Kocham Ciebie, całym moim małym sercem, cały jestem twój. – odpowiedział obejmując mnie przed moim domem.
- Maćku, a ja cała jestem twoja. – Przytuliłam się jeszcze mocniej do niego i później pocałowałam go jeszcze raz i jeszcze raz. Tak nie mogliśmy się rozstać, bo ani jedna ani druga strona tego nie chciała ani tego nie potrzebowała.
Kiedy dziesięć minut później stałam w bramie mojego domu i patrzyłam jak odchodzi po prostu się rozpłakałam.
I tak skończył się mój jeden z najpiękniejszych popołudni mojego życia.
Ale wiedziałam że nie był to ostatni taki dzień, popołudnie i wieczór. Byłam tego pewna.



8 komentarzy:

  1. Wow. Cudowny rozdział.

    Taki... Melancholijny i spokojny. I na szczęście dobrze się kończy :)
    Cieszę się, że Ania mu wybaczyła i w ogóle 500 nieodebranych sms' ów, dziwię się jak on to przeczytała.

    A wszystko przecież mogło potoczyć się gorzej. Ale tak się nie stało. I mamy nową parę ^ ^.
    U mnie to tak topornie idzie... A u ciebie tak lekko. I z gracją.

    Rozpisałam się znowu =.=
    Ale prawie płakałam, kiedy Ania i Maciek rozmawiali ze sobą :)

    Pozdrawiam. I już czekam na następny rozdział. Który będzie....? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Są to wzloty i upadki jak w życiu... ;)
    będzie w najbliższym czasie ;)
    wstawiam je w miarę jak mam czas ;) dzięki za komentarz ;)
    nie idzie topornie, idzie Ci bardzo dobrze ;)
    ja mam już napisane dużo gorzej będzie i dłuższe odstępy będą wstawiania jak zacznę nowe pisać narazie wstawiam to co mam.;)
    oczywiście dedykację zamieszczę ;)
    a rozdział może dziś jeszcze będzie ale nic pewnego ;)
    Pozdrawiam,
    ~~ littlegraybutterfly ~~

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze czyta się te Twoje rozdziały... Wszystko do siebie nawiązuje...
    Moją opinię z resztą znasz :D
    Maciek jak na razie jest Ideałem. Ania słodką, wrażliwą, bardzo przywiązaną do rodziny nastolatką...
    I wszystko układa się w przecudną całość ;>
    Wiem co będzie dalej... Ale mimo wszystko cieszę się tym co jest i, jak już wiesz, czekam na coraz więcej akcji i tajemnic w kolejnych rozdziałach ^^
    No i Ani bieganie, nie mogłabym nie zwrócić na nie uwagi hihi ;3

    Życzę weny, by rozdziały z Twojej głowy gładko przechodziły do WORDA a stamtąd prostą drogą tu, na bloga :)

    Twoja Cupcake.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarzyk ;)
      Tobie też weny życzę i nowych rozdzialików o dżinach ;)( który bardzo polecam ;) )
      Wszystko Tworzy całość, ale niech żyje bal puki wszystko trwa ;)
      Aj, ty ty... Nie uprzedzaj faktów skoro wszystko znasz i wiesz co i jak i dlaczego... ;)
      Dowiesz się co siedzi mi w głowie dopiero na blogu... Nie zdradzę co będzie dalej... ( choć Ty i tak większość już znasz, ale całe szczęście że nie wszystko) ;)
      Pozdrowionka dla siostry od siostry,
      ~~ littlegraybutterfly ~~

      Usuń
  4. Kochana Butterfly! (będę pisac skrótem ;P)
    Niestety, nie mogę teraz w pełni skomentować rozdziału, bo jestem w połowie i nie mam w zasadzie dostępu do internetu ;'(( proszę nie gniewaj się, bo nadrobię, gdy tylko będę w stanie ^^

    Buziaki!
    ~Alexa

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie gniewam się ;)
    Rozumiem wszystko. ;)
    Buziaki ;)
    ~ littlegraybutterfly ~

    OdpowiedzUsuń
  6. Buahaha! Reaktywacja! :D
    Mam trochę czasu, więc czytam! ;*
    Muaauuu... Kosmetyczka, FRYZJER - rzeczywiście siódme niebo xD Zazdroszczę Ani ;))
    O JEJ!!!! Co to za całowanie?! O_o i co to za LENA?! A myślałam, że Maciek spoko gość... zawiodłam się ;'((
    Uuuu ^^ dwia majutkie siostsiczki ;** SWEET!!
    Biadna Ania - ma deprechę.. :// - nie warto przez takiego matoła! ;OO
    ALE IDIOTA! "To ona mnie całowała" - i JA mam w to uwierzyć?! ANIA ma w TO uwierzyć?! Po moim trupie chyba! Na taką wymówkę stać tylko największego imbecyla -,-
    A niech to...wybaczyła mu... No dobra, może n ie okaże się skończonym głupkiem ;P
    Rozdział SUPER!! Za każdą notką jeszcze bardziej fascynuje mnie tytuł... *-* I czekam na kolejną!
    U mnie na razie cisza i nie wiem, kiedy będzie rozdział ;((
    A kolejną Twoją notką zobaczę przy okazji, bo muszę lecieć ;**

    Buziale!
    ~Alexa

    OdpowiedzUsuń