środa, 5 czerwca 2013

Nowe życie. Rozdział 7.

VII.

Rozmowa i rozwój.

"Nic dwa razy się nie zdarza 
i nie zdarzy.
(… )
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy."
~Wisława Szymborska~

- Percjusz! - krzyknęłam. - Wiem, że gdzieś tu jesteś. Wyłaź i się pokaż.
- Słucham?! - pojawił się w piżamie. - Czego tak krzyczysz? Co się stało?
- I ty się pytasz?! Siedzisz u mnie w pokoju i teraz udajesz że Cię tu nie było.
- A ty skąd, to możesz wiedzieć? Spałem właśnie - wiedziałam, że kłamał. Nie patrzył się mi w oczy.
- Akurat to wiem. Czułam Cię jak spałam i czułam Cię jak wstałam. - odrzekłam prawie krzycząc.
- Nie możesz tego wiedzieć przecież byłem… - powiedział, ale mu przerwałam.
- Niewidzialny? Niewidoczny?  Wiedziałam, a raczej czułam Twój oddech. Słyszałam twój szept. Nie ukryjesz się przede mną. 
- O kurde… Tego to jeszcze nie widziałem, a szczególnie u nowicjuszki… - powiedział.
- Czego? - zapytałam.
-Nie widzisz? Popatrz na swoje dłonie i ręce. - powiedział.
- O… Co to jest? Widziałam to w swoim śnie… Tylko było tego więcej… - odpowiedziałam przyglądając się swoim rękom. Od dłoni do połowy przedramienia połyskiwały błękitne kłącza jak we śnie. We śnie miałam ich tylko o wiele więcej.
- Jakim śnie? Co Ci się śniło? Opowiadaj zaraz. - powiedział.
Opowiedziałam mu sen. Jego twarz z bladego przechodziła różne fazy koloru. Najpierw był blady. Później różowy, czerwony i potem znów blady. Nic nie mówił. Tylko słuchał uważnie. Pod koniec opowieści złapał mnie za ręce.
- Powiem Ci jedno. Ustanowiłaś nowy rekord. Takie ornamenty pojawiają się dopiero na gammie. A konkretnie na trzecim stopniu gammy. I na te zajęcia od dziś będziesz chodziła, a twoje rzeczy zostaną przeniesione do gammy. Nie pytałem się chyba Ciebie ile masz lat? - powiedział.
- Nie, nie pytałeś. Dwadzieścia mam lat. - powiedziałam. Wtedy na twarzy Percjusza widać było wielkie zdziwienie. 
- Ja też mam dwadzieścia lat. Trafiłem tu jako osiemnastolatek. I tak jestem tu już dwa lata i osiem miesięcy. - odparł.
- Też masz ornamenty? - zapytałam.
- Tak, ale u mnie …- powiedział, ale na chwilę przerwał. Ściągnął koszule i zobaczyłam jego piękne plecy. Wyciągnęłam rękę i ich dotknęłam były takie jak we śnie. - … jak widzisz rozciągają się na plecach. 
Nie wiedziałam nawet kiedy wstałam i przytuliłam go od tyłu.
- Co ty robisz Bianka? Nie możemy. Jestem twoim przewodnikiem. - powiedział i zaczął się wyrywać z mojego silnego uścisku, ale nie robił tego za mocno. Tak jakby chciał abym go dalej tuliła, ale chciał stworzyć pozory że się wyrywa.
- Możemy. - powiedziałam - To o czym śniłam się wydarzy. Zrozum wreszcie.
Wtedy wyrwał mi się. Złapał mnie za nadgarstki. Przeciągnął mnie dookoła siebie puszczając jeden. Potem przyciągnął mnie i przytulił. 
- Nawet nie wiesz jak długo szukałem Cię. - powiedział. - Szukałem Cię dłużej dlatego, że jak byłem człowiekiem czułem pustkę, szukałem kogoś kto miałby mi ją zapełnić.
- A ja szukałam ciebie. - odparłam. - od zawsze, nawet gdy sobie z tego nie zdawałam sprawy.
Chwycił mnie delikatnie obiema rękami za twarz i pocałował namiętnie. I wtedy w pokoju pojawił się Archanioł.


_________________________

Czytasz=komentuj ;)

Każdym komentarzem masz wpływ na opowiadanie.
Zapraszam do tworzenia postaci w zakładce Bohaterowie.