III.
Dotknięta przez Anioła
"Stanął przy mnie anioł
z wyciągniętą ręką
Położył ją na ramieniu
na chwilkę, sekundę
i odleciał…"
~ littlegraybutterfly ~
- Nie bój się. - rzekł Anioł. - Nazywam się Percjusz. Jestem twoim przewodnikiem.
- Kim…?? - zapytałam.
- Dokładnie aniołem przewodnikiem. - odparł.
- Aha! Czyli nie myliłam się. - powiedziałam głośniej niż tego chciałam.- To ty mnie wczoraj uratowałeś.
- I tak i nie. - powiedział Percjusz. - Po części sama to zrobiłaś.
- Ale jak to? - zapytałam.
- Normalnie. Ja tylko pomogłem Ci uaktywnić się Twojemu darowi, resztę zrobiłaś sama.
- Jakiemu darowi? Nic nie rozumiem? - odparłam
- Bianko, jesteś aniołem światłości, który właśnie przeszedł przemianę. - odrzekł.
- Jak to… - zaczęłam się rozglądać po pokoju.
- Po prostu, jesteś nim, a raczej nią. Jestem Twoim przewodnikiem, nauczycielem czy jak tam chcesz mnie nazywać. - powiedział.
Milczałam, rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu lusterka. Wreszcie znalazłam. Spojrzałam na siebie. Byłam zielonooką, blond anielicą. Nie miałam żadnych skrzydeł. Co mnie zaciekawiło. Twarz miałam tak rozpromienioną jak każdy narysowany przeze mnie anioł. Ciekawe dlaczego je rysowałam… Może dla tego że tęskniłam za sobą jako aniołem. Byłam o dziwo ubrana w piękną białą suknię. Podkreślała moje kształty, na gorsecie miałam piękne zdobienia zrobione z połączenia koronki z maleńkimi cekinami. Wzięłam szczotkę i zaczęłam czesać w ciszy swoje długie włosy. Myślałam wtedy że fajnie wyglądały by jakby były lekko zakręcone. I wtem po każdym ruchu szczotką zaczęły się kręcić, tak leciutko.
- Jak to się stało - powiedziałam.
- Tak jak widziałaś, po prostu. Na razie nie panujesz jeszcze nad darami, które posiadasz, ale w tym celu udamy się do miasta aniołów.
- Do Los Angeles? - zapytałam.
- Nie, ale jest to także miasto aniołów. Przede wszystkim inne, w nim mieszkają prawdziwe anioły.
- Zaraz, a jak my zrobimy, że nie będzie nas widać? Przecież anioły nie chodzą tak sobie ulicą. Ty to jeszcze zapiął byś koszule i mógłbyś wyjść, a ja w tej sukni bym się wyróżniała.
- Też tak po prostu, myśl o niewidzialności i tak się stanie. - odparł Percjusz.
- Myślę… i już jestem nie widzialna? - zapytałam.
- Dla mnie jesteś widzialna, ale dla ludzi już nie. - powiedział.
- A jak mam to odróżnić?
- Na twoich rękach pojawia się lekki błękitny znak. Wtedy wiesz czy możesz się swobodnie poruszać między ludźmi.
- A co ze skrzydłami? Czy mają je wszyscy? - zapytałam.
- Prawie. - powiedział to z lekkim wykrzywieniem. - Nie wszyscy na nie zasługują. Niektórzy muszą trochę mocniej pracować na nie niż inni. To zależy z jakiej klasy pochodzisz. - powiedział.
- A z jakiej ja pochodzę?
- Nie posiadam takiej wiedzy, to możesz się tylko dowiedzieć od Archanioła. Ja jako przewodnik czy nauczyciel muszę być bezstronny. Dlatego tego nie wiem.
- Rozumiem, a gdzie jest ten Archanioł? - pytając to patrzyłam na swoje lekko błękitne dłonie.
- Bądź cierpliwa Bianko. Właśnie tam lecimy. -odparł podając mi swą delikatną Anielską dłoń. - Weź mnie za ręce i wtedy polecimy.
Było to cudowne uczucie, trzymałam jego dłonie, patrzyłam się w jego młodą jak na przewodnika twarz. Tak wtedy myślałam. Zaczęliśmy się delikatnie podnosić ku górze. Zataczaliśmy lekkie koła. Gdy nagle pokój znikną, a zarazem moje dotychczasowe życie i moje byłe plany. To moje pochodzenie determinowało kim jestem, czyli jednak nie miałam wyboru.
Czułam, że zbliżamy się, widząc wątłe światło na końcu wiru, w którym się poruszaliśmy.
Trafiliśmy do komnaty oświetlanej, za pomocą świec. Najwidoczniej nie było tu prądu. Panował tu pół mrok, gdy nagle sama rozświetliłam te całe pomieszczenie. Na końcu siedział na wysokim tronie mężczyzna z wielkimi skrzydłami z zbroi podobnej do tej, którą nosili rzymianie. Zawołał mnie pełnym mym imieniem.
- Bianko Aurelio Amelio Kaster - Fernest podejdź proszę tu do mnie. Przewodniku dziękuję ci za doprowadzenie Bianki do Angel Town. Podaj proszę mi swe obie dłonie.
- Witam Cię Archaniele - odparłam lekko kłaniając się jak robią to księżniczki w bajkach. Podałam ręce i wtedy jego oczy piękne czekoladowego koloru zaczęły błyszczeć na złoto. Nie wiedziałam co to ma znaczyć. Przede wszystkim bardzo się przyglądałam jego reakcji, ale nie mogłam z niej nic wywnioskować. Powiedział tylko dwa słowa.
-Niebywały dar.
To był pierwszy dotyk Archanioła.
____________________________
Dedykacja dla:
~ A Alexy
~ Alpha Fearis
~ Cupcake
Jezu, jestem taka rozemocjonowana *o*
OdpowiedzUsuńOna jest Aniołem?!!! Wow. Genialne. Po prostu aż mi się nie chce wierzyć, że tak mnie zaciekawiłaś tą historią.
Jest jeszcze lepsza niż tamta. I ciekawe co to za dar? Bianka, jakie to ładne imię ^ ^ Jejku, już nie mogę się doczekać tego, kiedy napiszesz nowy rozdział. Nowy? A właśnie, masz zamiar pisać przez długi weekend, czy raczej odpocząć?
Pozdrawiam.:**
Miło mi ;)
UsuńSama jeszcze nie wiem co to za dar. ;)
Może wstawię, coś nowego specjalnie dla stałych czytelników, aby za długo nie czekali ;)
Pozdrowionka,
~littlegraybutterfly~
Bądź dumna ze mnie! Znalazłam czas i internet xD
OdpowiedzUsuńA zatem przystępuję już do komentowania...
Akcja w poprzednim rozdziale: mmmm ależ ciekawie! ^^ I to porównywanie do seriali hahhaa uwielbiam Cię ;*
Rozdział JUŻ trzeci! *.*
Śliczne imię - Bianka ^^
Zauważyłam jeden błąd: opisałaś, że Anioł Przewodnik stał tyłem i... że miał rozpiętą koszulę. To raczej mogła zauważyć dopiero gdy się odwrócił, czyż nie? ;)
Ale mniejsza o to!
Bianka anielicą! *w* Taki zaskok! ;>
Świetny pomysł ;3
I "niezwykły dar".... Już nie mogę się doczekać, by się dowiedzieć cóż za umiejętność Bianka posiada ^^
Życzę weny, czasu i uśmiechu xD
Pozdrowionka!
Twoja Cupcake.
PS Nie pracowałam dziś jednak, ale miałam zawalony cały dzień, dopiero teraz jestem "wolniejsza".
Dzięki że NARESZCIE znalazłaś czas ;)
OdpowiedzUsuńCo do pomyłki... ;) Chodziło mi o moment gdy od tyłu widać że koszula jest rozpięta ;) A widać to wtedy gdy człowiek lekko się poruszy i wtedy widać guziki od koszuli, ale było by to za dużo
opisywania ;)
Jeszcze nie sprecyzowałam tego daru, ale będzie wyjątkowy ;)
Dzięki ;)
Wzajemnie ;)
Pozdrowienia,
~littlegraybutterfly~